Podróż, dzięki której polubiłam siedzieć w aucie z aparatem w rękach. Czekając i polując.
Za nocleg dziękujemy Madzi, mogliśmy znów poczuć się jak studenci bo spaliśmy w akademiku na Felinie. Szkoda tylko, że z samą Madzią widzieliśmy się tak krótko. Tak samo z Anią i Jackiem, którzy przyjechali z Łukowa - szkoda, że tak krótko, na szczęście już niedługo widzimy się ponownie :)
Do Lublina mam ogromny sentyment, w końcu 3,5 roku tam mieszkałam, studiowałam. Nie mieliśmy dużo czasu, więc chcieliśmy poodwiedzać jak najwięcej znajomych kątów. I tu znów z pomocą przyszło keszowanie, bo wyznaczyliśmy trasę po znajomych miejscach przy okazji szukając skarbów.
A tu zdjęcia z tego wyjazdu. I niektóre zrobił Sebastian. Ale po kolei.
Najpierw jechaliśmy do Lublina...
Następnie chodziliśmy po Lublinie...
Upolowana przez Sebastiana w jakimś jasnym zaułku (magiczne wąskie uliczki lubelskie)
To oczywiście też robota Sebastiana :)
Obcy...
I następne Sebastianowe zdjęcie. Piłsudski jest wielki, a ja malutka
A ta dziewczynka to właśnie Madzia
I niedzielny powrót do Wrocławia
I na koniec schody do nieba w Radomiu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz